Od lipca 2024 roku każdy, kto sprzedaje produkty na internetowych platformach sprzedażowych, powinien przygotować się na nowe obowiązki podatkowe. Zmiany wynikające z wdrożenia unijnej dyrektywy DAC7 mają zwiększyć przejrzystość transakcji internetowych, a dane sprzedawców trafią bezpośrednio do fiskusa. Sprawdź, czy nowe przepisy dotyczą także Ciebie.

Od 1 lipca 2024 r. w Polsce obowiązuje implementacja unijnej dyrektywy DAC7, która nakłada na platformy sprzedażowe, takie jak Allegro, OLX czy Vinted, obowiązek corocznego raportowania danych o sprzedawcach do Krajowej Administracji Skarbowej. Celem tych przepisów jest zwiększenie przejrzystości transakcji online i zapewnienie, że dochody uzyskiwane z takich sprzedaży są odpowiednio opodatkowane.
Platformy sprzedażowe muszą przekazywać administracji skarbowej informacje o użytkownikach, którzy w danym roku:
Samo raportowanie danych przez platformy nie oznacza automatycznie powstania obowiązku podatkowego dla sprzedającego. Jednak zgodnie z polskim prawem podatkowym, obowiązek ten może wystąpić w przypadku:
Dla okazjonalnych sprzedawców, którzy sprzedają używane przedmioty po upływie 6 miesięcy od zakupu, nowe przepisy nie wprowadzają istotnych zmian. Jednak osoby prowadzące regularną sprzedaż lub sprzedające rzeczy w krótszym terminie muszą być przygotowane na obowiązek podatkowy i ewentualne konsekwencje z jego zignorowania. Brak świadomości o istnieniu takiego obowiązku nie zwalnia z odpowiedzialności przed fiskusem. Dlatego warto prowadzić ewidencję sprzedaży i – w razie wątpliwości – skonsultować się z doradcą podatkowym.
Nowelizacja przepisów wynikająca z unijnej dyrektywy DAC7 to istotna zmiana w systemie monitorowania sprzedaży internetowej. Od lipca 2024 roku platformy sprzedażowe, z których korzystają miliony Polaków, zobowiązane są do przekazywania danych o swoich użytkownikach do Krajowej Administracji Skarbowej. Dzięki temu fiskus będzie mógł dokładniej analizować aktywność handlową prowadzoną w sieci i identyfikować przypadki, w których powinien zostać odprowadzony podatek dochodowy.
Dla wielu okazjonalnych sprzedawców – np. tych, którzy raz na jakiś czas sprzedają niepotrzebne rzeczy z drugiej ręki – zmiany te nie powinny mieć większego wpływu. Jednak osoby, które handlują regularnie lub osiągają znaczące przychody, muszą liczyć się z koniecznością rozliczenia podatku i ewentualnym zakwalifikowaniem ich działalności jako działalności gospodarczej.
Nowe regulacje są częścią szerszego trendu fiskalizacji gospodarki cyfrowej. Państwo chce mieć pełny wgląd w transakcje zawierane w internecie, a podatnicy muszą dostosować się do coraz bardziej zaawansowanych narzędzi kontroli. Kluczowe jest zatem nie tylko przestrzeganie obowiązujących przepisów, ale też świadomość ich zakresu i konsekwencji.
W praktyce oznacza to, że każdy użytkownik platform sprzedażowych powinien zadać sobie pytanie: czy moja działalność w sieci nie przekracza progu, po którym powstaje obowiązek podatkowy? Odpowiedź na to pytanie może zaważyć nie tylko na wysokości należnych danin, ale też na uniknięciu ewentualnych kar i sankcji. W razie wątpliwości warto skonsultować się z księgowym lub doradcą podatkowym – bo w dobie cyfrowego nadzoru fiskus naprawdę patrzy sprzedawcom na ręce.
Jakie dane są raportowane?
Platformy sprzedażowe muszą przekazywać administracji skarbowej informacje o użytkownikach, którzy w danym roku:
- przeprowadzili 30 lub więcej transakcji,
- osiągnęli łączny przychód przekraczający 2000 euro.
Kiedy powstaje obowiązek podatkowy?
Samo raportowanie danych przez platformy nie oznacza automatycznie powstania obowiązku podatkowego dla sprzedającego. Jednak zgodnie z polskim prawem podatkowym, obowiązek ten może wystąpić w przypadku:
- sprzedaży rzeczy przed upływem 6 miesięcy od ich nabycia, jeśli uzyskano z tego tytułu dochód,
- regularnej sprzedaży, która może zostać zakwalifikowana jako działalność gospodarcza.
Co to oznacza dla sprzedających?
Dla okazjonalnych sprzedawców, którzy sprzedają używane przedmioty po upływie 6 miesięcy od zakupu, nowe przepisy nie wprowadzają istotnych zmian. Jednak osoby prowadzące regularną sprzedaż lub sprzedające rzeczy w krótszym terminie muszą być przygotowane na obowiązek podatkowy i ewentualne konsekwencje z jego zignorowania. Brak świadomości o istnieniu takiego obowiązku nie zwalnia z odpowiedzialności przed fiskusem. Dlatego warto prowadzić ewidencję sprzedaży i – w razie wątpliwości – skonsultować się z doradcą podatkowym.
Podsumowanie
Nowelizacja przepisów wynikająca z unijnej dyrektywy DAC7 to istotna zmiana w systemie monitorowania sprzedaży internetowej. Od lipca 2024 roku platformy sprzedażowe, z których korzystają miliony Polaków, zobowiązane są do przekazywania danych o swoich użytkownikach do Krajowej Administracji Skarbowej. Dzięki temu fiskus będzie mógł dokładniej analizować aktywność handlową prowadzoną w sieci i identyfikować przypadki, w których powinien zostać odprowadzony podatek dochodowy.
Dla wielu okazjonalnych sprzedawców – np. tych, którzy raz na jakiś czas sprzedają niepotrzebne rzeczy z drugiej ręki – zmiany te nie powinny mieć większego wpływu. Jednak osoby, które handlują regularnie lub osiągają znaczące przychody, muszą liczyć się z koniecznością rozliczenia podatku i ewentualnym zakwalifikowaniem ich działalności jako działalności gospodarczej.
Nowe regulacje są częścią szerszego trendu fiskalizacji gospodarki cyfrowej. Państwo chce mieć pełny wgląd w transakcje zawierane w internecie, a podatnicy muszą dostosować się do coraz bardziej zaawansowanych narzędzi kontroli. Kluczowe jest zatem nie tylko przestrzeganie obowiązujących przepisów, ale też świadomość ich zakresu i konsekwencji.
W praktyce oznacza to, że każdy użytkownik platform sprzedażowych powinien zadać sobie pytanie: czy moja działalność w sieci nie przekracza progu, po którym powstaje obowiązek podatkowy? Odpowiedź na to pytanie może zaważyć nie tylko na wysokości należnych danin, ale też na uniknięciu ewentualnych kar i sankcji. W razie wątpliwości warto skonsultować się z księgowym lub doradcą podatkowym – bo w dobie cyfrowego nadzoru fiskus naprawdę patrzy sprzedawcom na ręce.